Rozmowa z Bogusławem Sonikiem - Posłem do Parlamentu Europejskiego

- Od dziesięciu lat jest Pan eurodeputowanym z okręgu małopolskiego i świętokrzyskiego. W jaki sposób europoseł może reprezentować swój region? Czy w ogóle jest możliwe bycie nie tylko polskim europosłem, ale też – tak jak w Pana przypadku - małopolskim i świętokrzyskim?
- Nasza sytuacja jest diametralnie inna od tej, jaką mają posłowie do polskiego Sejmu, którzy w jasny sposób swój okręg wyborczy prezentują. Pomimo to, każdy z nas, a ja na pewno, pamięta o tym skąd pochodzi i z jakiego okręgu jest wybrany. Wiele tematów przez nas podejmowanych ma bezpośredni wręcz wpływ na życie mieszkańców naszych regionów. Podam przykład - kiedy było przyjmowane rozporządzenie REACH dotyczące oznaczania i wprowadzania do obrotu produktów chemicznych, jednym z problemów było to jak zakwalifikować gips. To istotny temat dla województwa świętokrzyskiego. Pojechałem tam wtedy. We Włoszczowej oglądałem miejsca gdzie jest produkowany gips, rozmawiałem z pracownikami. Wykorzystałem tę wiedzę. Widząc, że w raporcie czy legislacji są zapisy, które odbiją się na przemyśle czy innej gałęzi gospodarki istotnej dla mojego regionu, staram się włączyć w proces tworzenia tego aktu prawnego. Zasięgam rady mieszkańców, specjalistów, przedsiębiorców - tak, aby ich głos był słyszalny w Brukseli i miał wpływ na legislację. Drugi sposób na reprezentowanie regionu na forum Parlamentu Europejskiego to oczywiście przedsięwzięcia przez nas organizowane – wystawy, spotkania, dyskusje, tzw. hearingi – sięgamy w nich po specjalistów z regionu. Są też oczywiście spotkania, na których prezentujemy nasze regiony.
- Mam wrażenie, że w Polsce wciąż za mało zdajemy sobie sprawę ze znaczenia Parlamentu Europejskiego i wpływu decyzji, podejmowanych w Brukseli czy Strasburgu na nasze życie…
- No właśnie, a po wejściu w życie traktatu z Lizbony prawie 80 proc prawa obowiązującego w Polce w tych dziedzinach, gdzie Unia Europejska ma kompetencje, zapada w Brukseli. To my jako europosłowie negocjujemy wielkość budżetu unijnego i podział na główne gałęzie, podobnie jak się to dzieje w przypadku wielkich inwestycji. Jeśli chodzi o ważne projekty infrastrukturalne, to decyzje zapadają na szczeblu krajowym czy wojewódzkim. Ale to my możemy nadać sprawom bieg.
- Eurodeputowani mogą też zapraszać swoich wyborców do Parlamentu?
- Rocznie PE pozwala na zaproszenie 110 osób w ramach wizyt studyjnych. Goście mają wtedy okazję zobaczyć Parlament od środka, poznać posłów, urzędników, dyplomatów i zobaczyć jak ta machina funkcjonuje. No i wreszcie możemy też otwierać biura w naszych regionach. To możliwość dla młodych ludzi do odbycia stażu czyli rodzaj okna na świat. W moim biurze takie staże są organizowane systematycznie.