Rozmowa z Mirosławem Gilarskim, dyrektorem Zespołu Społecznych Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego w Krakowie oraz krakowskim radnym.
Od pewnego czasu w naszym kraju mamy do czynienia z problemem niżu demograficznego. Wiele gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych w Krakowie kurczy się. Jak to wygląda w Pana szkole?
– Z roku na rok mamy coraz lepszy nabór. Kiedy przyszedłem do tej szkoły w 2009 r. zastanawialiśmy się, czy w ogóle jest sens prowadzić gimnazjum. W pierwszej klasie było zaledwie czterech uczniów, w drugiej ośmiu, a w trzeciej dwunastu. W tej chwili w naszym gimnazjum jest pięć klas, w których uczy się stu uczniów, a w tym roku po raz pierwszy udało nam się zrobić nabór do dwóch klas pierwszych. Z kolei nasze liceum ma rangę szkoły mistrzostwa sportowego. W Krakowie jest jeszcze tylko jedna taka szkoła – przy ul. Grochowskiej. Mamy po kilka klas na każdym poziomie, w sumie 8 klas, w których uczy się łącznie ok. 170 osób.
W jaki sposób udało się tego dokonać? Krakowskie licea, podobnie jak wiele gimnazjów, z roku na rok pustoszeją.
– Udało nam się przebić z przekazem, że jesteśmy szkołą, która umożliwia łączenie nauki na przyzwoitym poziomie z solidnym, profesjonalnym treningiem. W naszej szkole pracują jedni z najlepszych trenerów w Krakowie i Małopolsce. Jedna klasa w naszym liceum składa się z uczniów, którzy są zawodnikami klubu przyszkolnego. Klasa „B” to chłopcy, którzy grają w Cracovii, a klasa „C” złożona jest młodych wiślaków.
Czy nie ma zatem problemów z tzw. świętą wojną? Animozje pomiędzy tymi klubami trwają nie od dziś.
– Często mnie o to pytają. Ludziom nie mieści się w głowie, że do jednej szkoły, a nawet klasy mogą chodzić chłopcy, którzy grają w dwóch różnych klubach, a mimo to przyjaźnią się ze sobą. Ale tak naprawdę często mylimy dwie rzeczy. Ci, którzy wszczynają burdy na stadionach czy na osiedlach, to nie są kibice, tylko kibole, bandyci, zwykli przestępcy. Tymczasem w naszej szkole uczą się piłkarze, chłopcy którzy od rana do zmierzchu ciężko trenują i uczą się pracując na swój profesjonalny sukces. Wszelkie próby wszczynania waśni staramy się tłumić w zarodku. Realizujemy program „fair play w szkole i na boisku”. Nauczyciele, chcąc dyscyplinować uczniów, mogą używać żółtych i czerwonych kartek, jak podczas meczów. Dla naszych uczniów taki system jest czytelny i działa.
Szkoła może się też pochwalić sporym gronem znanych absolwentów.
– Zgadza się. Naszą szkołę niedawno ukończył między innymi Mateusz Klich, były zawodnik Cracovii, który zadebiutował w meczu towarzyskim Polska-Argentyna, wygranym 2:1. W tym meczu na boisku było aż trzech naszych absolwentów: Jakub Błaszczykowski, który jest kapitanem reprezentacji Polski, Paweł Brożek, który w tym meczu strzelił bramkę i wspomniany wcześniej Mateusz Klich. Żadna inna szkoła nie może się pochwalić takim wynikiem.
Zachęcając kandydatów, oprócz przygotowania piłkarskiego oferujecie Państwo dobry poziom nauczania.
– Gdy rozpoczynałem tutaj pracę, poziom nauczania był tu bardzo niski. Dokonaliśmy jednak pewnych zmian. Odświeżyliśmy nieco kadrę nauczycielską. Oczywiście nie możemy konkurować z najlepszymi krakowskimi liceami czy gimnazjami, bo celem naszych chłopców jest przede wszystkim gra w piłkę, ale cieszymy się, kiedy osiągają na egzaminach średnią wojewódzką. Mamy też program pracy z uczniami zdolnymi. Oferujemy im dodatkowe zajęcia, aby nie zaprzepaścić ich potencjału. Uczniowie naszej szkoły odnoszą nie tylko sportowe sukcesy. Byli między innymi laureatami konkursu związanego z kresami wschodnimi, mało brakowało, a wywalczyliby indeksy Uniwersytetu Papieskiego. Startują też z powodzeniem w konkursach z języka niemieckiego czy matematyki. Chętnie angażują się w akcje charytatywne. Nasza szkoła współpracuje z Fundacją Brata Alberta i fundacją Mimo Wszystko Anny Dymnej.
Jakie zatem cechy powinien posiadać uczeń Zespołu Społecznych Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego?
– Determinację i pasję do gry w piłkę oraz powinien nie zaniedbywać się w nauce. Piłkarski talent będzie dodatkowym atutem
Oprócz pracy w szkole mistrzostwa sportowego jest Pan radnym Rady Miasta Krakowa. Od grudnia walczył Pan o to, aby mieszkańcy mogli w referendum wyrazić swoje zdanie na temat organizacji w Krakowie Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2022. Będą mogli to zrobić już w maju.
– Chcę, aby mieszkańcy dowiedzieli się ile organizacja tej 2-tygodniowej imprezy będzie nas kosztowała. To są gigantyczne pieniądze, które będą musiały spłacać nasze dzieci, a nawet wnuki. Ludzie tego nie widzą, lecz koszty spadną na barki każdego mieszkańca. Przybiorą formę kolejnych podwyżek za bilety MPK, wodę, śmieci, czy podatku od nieruchomości. Jestem za promocją sportu, ale nie takim ogromnym kosztem.
Wydaje się, że Pan, dyrektor szkoły sportowej nie powinien być przeciwny takiej imprezie? Mówi się, że to świetna promocja miasta i samego sportu.
- Prezydent i większość radnych planują zrobić Olimpiadę, lecz my przede wszystkim potrzebujemy bazy sportowej dla mieszkańców. Potrzebujemy małych boisk, sal gimnastycznych, basenów, a nawet zwykłych ścieżek do biegania.
Powstało przecież kilkanaście orlików.
– Rzeczywiście orliki zostały wybudowane i to jest dobre. Jednak już w tym roku będzie problem z ich dostępnością, bo kończą się rządowe pieniądze na ich utrzymanie. Koszty spadną na gminę i Kraków w pierwszym rzędzie musi znaleźć na to pieniądze. Sportowe talenty nie rodzą się z niczego. Tylko sport masowy, uprawiany od najmłodszych lat pozwala na odnalezienie uzdolnionych i zdeterminowanych zawodników, którzy po wielu latach treningów mogą sięgać po olimpijskie medale.
Dziękuję za rozmowę.
Grzegorz Piętka KROPKA